Co jeśli inne ciepło w końcu się pojawi,
rozgrzeje me serce, może je rozpali?
Może rozkocha, może pocieszy,
widokiem na szczęście oko nacieszy.
Bo skąd ta pewność, że zawsze będę,
trwać w czymś co często jest obłędem?
Co paranoją, co wielkim absurdem,
ubranym w miłość z mym wielkim trudem.
Czymś co wytłumaczyć co raz mi gorzej,
aż z trwaniem w nadziei w końcu się w „wyłożę”!
Brak mi już sił, by co dzień od nowa,
wstawać z uśmiechem i udawać, że gotowa,
na dalsze w tym czymś upatrywanie,
że jest jeszcze sens na ciepła szukanie…
z netu